poniedziałek, 30 stycznia 2012

To moje życie: Rano zostałam opieprzona przez jakąś znerwicowaną laskę z firmy, która chciała mnie zmiesza z błotem, potem dowiedziałam się o mega fajnej lokalizacji mojego nowego biura, drzwi w drzwi z AW. Następnie siadłam za kierownicę Chevroleta z tempomatem (pierwsza pozytywna informacja) i jechałam po mega fantastycznych polskich drogach tylko 5h bez przystanku...i bez herbatki i pożywienia. Obok na siedzeniu zdychający na grypę żołądkową kolega...No i cel został osiągnięty, widok pomnika wielkiej ci.. przyniósł nadzieją na szybkie znalezienie się w hotelu. W Naszym wykonaniu szybkie znaczy 1h krążenia po Rzeszowie bo hotel nie został wystarczająco dobrze oznaczony, a zachwycający widok iluminacji ulicznych, mało zorientowanych w swoim mieście 20 rzeszowian, oraz płonących potężnym płomieniem koksowników na ulicach zachwycił nas na zawsze...Jest hotel w pokoju hebel, pani w recepcji w wieku zacnym, obsługiwała trochę ociężale...nie zważając na nasze niezadowolone miny...teraz siedzę w pokoju pod dwiema kołdrami w dzinsach i swetrze i zastanawiam sie jak mogłabym się jeszcze ogrzac...o i własnie sam telewizor się włączył ???
Jeszcze mit u k....duchów brakuje...JEST SUPER.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz