środa, 1 lutego 2012

Przychodzą poranki że największym szczęściem jest wchodzące mroźnie słońce na 10 piętrze...i wtedy swoja intymna przestrzeń zamienia się w pomarańczowy raj. Może work life balance powoli się zadomowi we mnie...i poczucie bezpieczeństwa wróci bez potrzeby liczenia na kogoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz